Kręcimy, kręcimy, nic się nie boimy…

A ty co się tak śmiejesz? – usłyszałem rozbawiony głos Mirka w słuchawkach. Chwilę wcześniej zaprezentował wyprowadzanie Cessny z korkociągu. Na dużej wysokości i przewidywane, korkociąg i przeciągnięcie sprawiają niesamowitą frajdę. Cichnący odgłos silnika, widok nieba przed maską, ostrzegawczy pisk informujący o zbliżaniu do prędkości przeciągnięcia i… Samolot zaczyna gwałtownie nurkować i obracać się wokół swojej osi (podłużnej).

Wyprowadzenie jest proste, choć może na pierwszy rzut oka mało intuicyjne. Przede wszystkim należy zapomnieć sterowaniu wolantem – ustawiamy lotki w pozycji neutralnej i zatrzymujemy obroty samolotu za pomocą steru kierunku (wcikając pedał przeciwny do kierunku obrotów). Następnie redukujemy obroty, „oddajemy” wolant – tak, właśnie kierujemy samolot nosem w kierunku ziemi. Po nabraniu prędkości, jednostajnym ruchem pociągamy do siebie tak i w momencie gdy nos samolotu dojdzie do horyzontu dodajemy gazu. Tada! Lecimy. Choć szybki rzut okiem na wysokościomierz pokazuje, że trochę metrów zgubiliśmy w czasie tej zabawy.

Celem ćwicenia jest nauka rozpoznawania prędkości bliskich prędkości przeciągnięcia – samolot przy zbyt małej prędkości zaczyna delikatnie drżeć, jeśli zadziała – włącza się też akustyczny sygnalizator problemu. Potem, jeśli już dojdzie do przeciągnięcia, warto wiedzieć jak uratować sytuację. Podstawowa zasada – odzyskujemy prędkość, by wróciła siła nośna. Ciągnięcie steru do siebie gdy nos spada nie jest najlepszym pomysłem… Teoretycznie w każdym samolocie pilot ma przed oczyma naklejkę z informacją, jak wyjść z korkociągu – jednak warto to wcześniej przećwiczyć, by nie stracić głowy w razie problemów.

A wrażenia z (zaplanowanego) przeciągnięcia – niezapomniane.