Radio Sirius to amerykańska stacja radiowa… a właściwie ponad 130 stacji (to pewne nadużycie semantyczne, ale niech zostanie) w jednym budynku. Całość nadaje przez satelitę oraz internet, w celu polepszenia odbioru w miastach zbudowano też całą sieć przekaźników zapewniającą sygnał samochodom na zatłoczonych ulicach. To rewelacyjny projekt – ponad sto kanałów radiowych, tematycznie uszeregowanych od prawicowych rozmów po muzykę techno. Do tego wszystko w cyfrowej jakości i w zasięgu ręki niezależnie od miejsca, w którym się znajdujemy. Jest to szczególnie ważne w USA, które są „odrobinę” większe od Polski. Sirius to projekt, którego zawsze zazdrościłem Amerykanom. Udało im się doprowadzić do realizacji marzenie o „nieograniczonym” eterze, w którym na skali odbiornika zmieści się więcej niż kilka stacji. Dlaczego więc nie ma to sensu w Europie?
Kiedy spojrzymy na wyniki finansowe Siriusa, nie wzbudzą one naszego entuzjazmu. Rok 2006 projekt zakończył ze stratą ponad miliarda dolarów. Co by nie mówić, radio satelitarne jest drogie w eksploatacji. Żadna firma w Polsce raczej nie wejdzie na taki rynek – bo przy 30 milionach potencjalnych (!) słuchaczy, przyzwyczajonych do „darmowego” radia będzie on zawsze rynkiem mało dochodowym. Ktoś mógłby powiedzieć – to zróbmy ogólnoeuropejskie radio satelitarne – coś takiego jak ciągle rozbudowywany Worldspace! Jest jeden ogromny problem – bariera językowa. Sirius Radio działa na homogenicznym językowo rynku, na którym dominują angielski i hiszpański, więc bariera językowa nie jest problemem. Każdy potencjalny odbiorca Siriusa prawdopodobnie mówi po angielsku. Tak nie jest w Europie, gdzie króluje kilkanaście języków i nawet w centrum Warszawy nie zawsze da się dogadać „w lengłidżu”.
Jednak nic nie jest stracone – co prawda radio satelitarne jest mało realistyczną pieśnią przyszłości, na radio cyfrowe (DAB) czekamy od lat i pewnie jeszcze poczekamy… ale jest internet. Uniwersalne medium, które często jest dostępne tam gdzie fale radiowe nie docierają, a przy spadających cenach za dostęp via 3G – wykorzystywalne również w samochodach… Co więcej, jedyną barierą wejścia są ZAiKSy, ZPAVy i ZASPy, no i kreatywność potencjalnych nadawców. Po przejrzeniu lokalnego rynku e-stacji mam wrażenie, że to ostatnie bardziej niż te pierwsze – większość stacji nadaje rozmaite wersje disco/techno/club/umcyk… Jednak ważne jest to, że mogą nadawać i to robią – takiej możliwości nie było jeszcze kilka lat temu, kiedy jedyną szansą „wejścia” było nadawanie bez licencji…
Dziś to internet jest przyszłością radia – zwłaszcza autorskiego. To co, kto chętny do wejścia? 🙂
Jeśli dobrze pamiętam to UE dała czas do 2015 na zakończenie emisji analogowych telewizji i radia.
Może więc za max 7 lat DAB w kraju zagości.
Znajomość angielskiego to sprawa drugorzędna (;)). „Za moich czasów” – trochę głupio to brzmi – popularne było „Radio Luksemburg” i dlatego uczyliśmy się j. angielskiego. Ważne jest to czego będzie można tam posłuchać ( vide Trójka).