Sobotnia Rzeczpospolita straszy nas czwartą epoką. W dużym skrócie chodzi o wpakowanie elektroniki wszędzie, gdzie się tylko da:
Chodzi o to, aby w jak największej liczbie miejsc, dosłownie wszędzie, gdzie się da, umieszczać elektroniczne etykiety. Po co? Aby elektroniczne czujniki, w jakie będą wyposażone przedmioty przez człowieka używane, lokalizowały je i przekazywały dane do komputera. W ten sposób będzie powstawał elektroniczny obraz świata. Zdaniem inżyniera Tomoya Tasaki z GOV ułatwi to życie codzienne, a nawet zmieni zachowania ludzi.
Według projektantów umożliwi to komputerowi pełne śledzenie naszego życia – komputer po stwierdzeniu, że bierzemy do ręki klucze i portfel dojdzie do wniosku, że wychodzimy; przypomni o zamknięciu okien, o parasolu – jeśli zanosi się na deszcz, być może wydrukuje listę braków w lodówce… Co jeszcze?
[…]laboratorium pracuje nad płytkami elektronicznymi przeznaczonymi do tego, aby montować je w chodnikach. Idąc takim chodnikiem, człowiek niewidomy stukający przed sobą białą laską będzie informowany o tym, gdzie się znajduje, jaki dystans dzieli go od bankomatu, krawężnika, skrzyżowania, jakie światło sygnalizacyjne się pali i za ile sekund się zmieni, ile stopni liczą schody, przy których się znalazł. […] Ale byłby przydatny również dla ludzi zdrowych, gdyby zechcieli nosić specjalne elektroniczne laski. – Ludzie bardzo prędko przyzwyczaili się do noszenia telefonu, dlatego zechcą nosić elektroniczne laseczki ułatwiające orientację w skomplikowanej strukturze wielkiego miasta – przewiduje prof. Sakamura.
Już dziś elektronika wyręcza ludzi w myśleniu i zapamiętywaniu – po co czytać mapę, skoro mamy GPS? Po co pamiętać, w którym miejscu skręcić, skoro komputer pokładowy nam o tym przypomni? Po co słuchać innych na spotkaniu, skoro potem i tak wszystko dostaniemy mailem? Po co robić notatki z wykładów, skoro wszystko znajdzie Google?
Wyobraźmy sobie świat, w którym wszyscy idą za ruchem 'inteligentnych lasek’… Świat, w którym ludzie mają je od dziecka i nie znają rzeczywistości niewspomaganej komputerem. Wyobraźmy sobie, co by się stało, gdyby nagle cały system przestał działać… albo ktoś przejął nad nim kontrolę? Jeśli – oczywiście – jeszcze byliby na Ziemi ludzie na tyle samodzielni, żeby wpaść na pomysł ataku na taki system…
Brrr…
Dlaczego Brrr?
Przeciętny „zjadacz buły” tak właśnie chciałby żyć. Na wyłączonym myśleniu i żeby jeszcze „pieczone gołąbki same wpadały do gąbki”… no, jeszcze przydałaby się elektroda wszczepiona w ośrodek przyjemności w mózgu, z włącznikiem zablokowanym zapałką…