Telewizor w domu…

…pojawił się. Po trzech czy czterech latach niebytu, w domu znów pojawił się pożeracz czasu. Na szczęście w formie ułagodzonej – w związku z tym, że w nowym mieszkaniu i tak jest kablówka za którą płacimy, do komputera podłączyłem kartę telewizyjną. Na honorowym miejscu pojawił się też program telewizyjny. Pierwsze wrażenia po trzyletniej abstynencji:

  • Program telewizyjny się zmienił. O dziwo – czego się nie spodziewałem pamiętając miałkość tego sprzed lat – na gorsze. Zapamiętałem telewizję jako coś, co nadaje wciąż te same filmy, co tydzień/miesiąc/rok wcześniej, przetykając je serialami. Dziś filmy są te same, tylko seriali więcej.
  • Telewizor jest przeraźliwym pożeraczem czasu. Włączenie TV oznacza, że automatycznie przystaje się przed nim i próbuje oglądać migające obrazki. Zapping stał się codziennością, przez godzinę można przerzucać bezmyślnie kanały szukając czegoś sensownego – i jednocześnie wiedzieć, że nic sensownego się nie znajdzie. Telewizor jest ewidentnie dla ludzi z silną wolą.
  • Upolitycznienie telewizji publicznej przerosło moje oczekiwania. Lata temu badałem upolitycznienie i zależność mediów – i wtedy momentami włos mi się jeżył na głowie. Dziś to, co opisywałem wtedy, wygląda jak bajka dla grzecznych dzieci.
  • Kiedy oglądam statystyki, ile to przeciętny Polak spędza przed telewizorem, zastanawiam się – skąd ludzie mają na to czas. Bez telewizora z trudem wiążę dzień z dniem (ok – prawdę mówiąc to dzień niezauważalnie przechodzi w kolejny) – jak w 'toto’ zmieścić jeszcze parę godzin gapienia się w pudło?
  • Podtrzymuję wcześniejszą decyzję – w „ostatecznym” domu nie będzie telewizora w kuchni, „pokoju dziennym” (AKA salonie) – nie ma nic gorszego, niż goście włączający telewizor w czasie spotkania – i sypialni. Chyba, że ktoś mnie przekona 🙂
  • Jednak co dvd, to dvd – przynajmniej można samodzielnie decydować o tym, co chce się obejrzeć. Polecam „19 południk” – pojawiło się wczoraj w ramach serii 'Kocham Teatr’.
  • A żeby nie było, że tylko negatywnie: TVN24 fajną sprawą jest. Ale też uzależnia. Ewidentnie dla ludzi z silną wolą… lub dużą ilością wolnego czasu.

Książki lepsze.

Comment List

  • Jacek 16 / 10 / 2007

    Mam podobne doświadczenia do twoich. Rok temu po przeprowadzce do nowego mieszkania kupiliśmy telewizor (z tego samego powodu – internet z kablówki) i właściwie nie ma w nim niczego wartościowego do oglądania. Zyskało tylko dziecko, które ma trochę większy wybór bajek niż tylko te z DVD.

  • Zbigniew Czerniik 17 / 10 / 2007

    U mnie toże nie być telewizora 😉
    Jedyne czego żałuję to brak możliwości pooglądania reklam – niektóre są fajne.

  • olaf 17 / 10 / 2007

    Tak, to straszny kradziejczas. Mam w kuchni taki mały także oglądam gotując albo robiąc kolację. Ostatnio więcej ze względu na zainteresowanie debatami i kampanią ale normalnie bardzo rzadko.

    Co mnie przeraża to fakt, iż ludzie mają po kilka telewizorów w domu. Dzieci siedzą oglądają jedno, rodzice drugie, albo każde całkiem z osobna. Porażka. Czy Ci ludzie ze sobą rozmawiają? 1 TV na cały dom to maks. może trudniej ale razem – ot, codzienna sztuka kompromisu.

  • zen 17 / 10 / 2007

    U mnie wrócił po kilku latach tylko ze względu na dzieci. I powoli żałuje decyzji.

Comments are closed.