DRM a PIIT

Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji przygotowała spotkanie pod znamiennym tytułem „Copyright Levies & Digital Rights Management”. Co sądzę o DRMach łatwo wyczytać na łamach serwisy 7thGuard.net. W największym skrócie – uważam je za zagrożenie dla konsumentów, twórców treści cyfrowych oraz dla twórców otwartego oprogramowania. Dla tych ostatnich dlatego, że przy dzisiejszym stanie techniki niemożliwe jest stworzenie oprogramowania odtwarzającego treść zabezpieczoną systemem Digital Restrictions Management (DRM), a to dlatego, że większość znanych systemów DRM – w tym wchodzący właśnie AACS – opiera się na tajności kluczy. Dla twórców treści cyfrowych – bo trudno będzie 'małym’ twórcom wejść na rynek, w którym opublikowanie utworu w danej technologii pociągnie za sobą konieczność podpisania tysięcy umów i zapłacenia fees za korzystanie z nich. Bardzo utrudnione będzie też korzystanie z już opublikowanych dzieł – nawet egzekwowanie prawa cytatu może się okazać bardzo utrudnione. Stracą też konsumenci, którzy zostaną zmuszeni do kilkukrotnego płacenia za tę samą treść (bo dany utwór będzie można odtworzyć np tylko na komputerze stacjonarnym – a co z odtwarzaczem samochodowym?), będą musieli ponownie kupować nagrania przy wymianie sprzętu, zostaną pozbawieni możliwości tworzenia kopii zapasowych etc… Ale nie to jest tematem mojego dzisiejszego wpisu.

Dzięki dzisiejszemu spotkaniu dowiedziałem się, dlaczego duże firmy przychylnym okiem patrzą na DRM. Otóż, jak wynika ze słów reprezentującej HP pani Ireny Bednarich, wprowadzenie systemów DRM zlikwiduje istniejące systemy 'copyright levies’ (opłat kompensacyjnych?). Dziś, kiedy kupujemy czysty nośnik (płytę CD, papier do drukarki) lub urządzenie potrafiące zreprodukować chronioną prawem autorskim treść (ksero, 'kombajn’ do komputera, drukarkę, nagrywarkę…), płacimy – poza ceną urządzenia – również opłatę, która trafia do organizacji zbiorowego zarządzania. Ta opłata, jak wyjaśniła p. Bednarich, może nawet podwoić cenę urządzenia. Przez to „kombajn biurowy”, który powinien kosztować 72 euro, kosztuje ich 148.

Dodatkowo, opłaty kompensacyjne są zróżnicowane w poszczególnych krajach – w Wielkiej Brytanii ich nie ma, w Polsce są, w Austrii również, ale o innej wysokości. Według pani Bednarich, powszechne wprowadzenie DRM zaowocuje bezpośrednim przepływem pieniędzy od konsumenta do producenta, zniknie potrzeba pośrednictwa 'zaiksów’ – a co za tym idzie – również istnienia kwestionowanych opłat. Spadną ceny sprzętu (lub wzrośnie ich marża), czystych nośników – czysty zysk. W każdym razie dla producentów.

Jednak… Czy istnienie niedoskonałego systemu opłat kompensacyjnych może być usprawiedliwieniem dla wprowadzenia restrykcyjnych systemów dających producentom (a raczej – dystrybutorom) treści pełną kontrolę nad tym, jak będziemy z nich korzystać? Czy fakt, że do dziś nie wymyślono nic, co te ukryte opłaty mogłoby zastąpić, wystarczy, by ograniczyć podstawowe prawa konsumenta? Podczas dzisiejszej konferencji padł pomysł, by producenci sprzętu pisali na metce z ceną – jaki jest koszt samego urządzenia, a ile pieniędzy trafia do organizacji zbiorowego zarządzania. Dzięki temu konsumenci byliby świadmi, że płacą komuś za nielicencjonowane kopiowanie książek i muzyki – nawet jeśli tego nie robią. Inną sprawą jest fakt, że skoro płacimy opłatę kompensacyjną ukrytą w cenie każdego nośnika, dlaczego w dalszym ciągu nielegalne jest kopiowanie muzyki bez zgody producenta?

Comment List

  • Marcin Stępnicki 21 / 07 / 2006

    > Otóż, jak wynika ze słów reprezentującej
    > HP pani Ireny Bednarich, wprowadzenie
    > systemów DRM zlikwiduje istniejące
    > systemy ‘copyright levies’

    Dobry dowcip.

  • raj 27 / 09 / 2006

    Bardzo mnie irytuje naiwnosc stwierdzen takich jak tej pani z HP, ze wprowadzenie DRM zlikwiduje oplaty kompensacyjne (albo jest to celowe wciskanie ludziom ciemnoty). Moze HP i inni producenci sprzetu by tego *chcieli*, ale to nie bardzo od nich zalezy – nie oni pobieraja te oplaty, tylko organizacje zbiorowego zarzadzania. A one beda walczyc rekami i nogami o to, zeby te oplaty utrzymac, co jest zreszta logiczne – kto z wlasnej woli zrezygnuje z czegos, co przynosi mu – praktycznie bez wysilku z jego strony – niezla kase??
    W efekcie, jezeli DRM-y wejda do powszechnego stosowania, to bedziemy mieli i DRM-y, i oplaty kompenscyjne. A w zamian za to nie bedzie nam wolno nic zrobic z zakupionym utworem, bo przeciez chodzi tylko o to, zeby wyciagnac od nas jak najwiecej kasy… 🙁

Comments are closed.